13 października 2013

3. Jedna wielka rodzina

*Perspektywa Alison*

Była 15.30 właśnie szłam na spotkanie z Moną, kiedy nagle zadzwonił mi telefon, byłam bardzo zaskoczona gdyż był to Mike Montgomery... Mike, hmm całkiem niezłe z niego ciacho. Hanna będzie miała za swoje, kiedy dowie się, że Mike chodzi ze mną. Oczywiście... Jeszcze nie byliśmy razem, ale ja już to zmienię.
- Halo? 
- Alison?
- Taak, cześć Mike! Miło mi, że do mnie dzwonisz! Coś się stało?
- Owszem i to dużo. Przez ciebie Hann leży w śpiączce!
- Słucham?! Przecież jej nie pobiłam, jestem niewinna...
- Co? Jakie znowu pobiłam? Przez CIEBIE została ośmieszona. Cała zapłakana przyszła do mnie, byłem na nią obrażony bo mnie okłamała, zerwałem z nią i wtedy gdzieś pobiegła, zagapiła się i wpadła pod jakąś ciężarówkę!
- No wiesz? Jesteś żałosny, tak samo jak ona. JA tylko powiedziałam całej szkolę, jaka naprawdę jest Hanna Marin a to TY zostawiłeś ją w potrzebie, nie ja.
- Ale...
- Ohh jaki kochany chłopak. W tym momencie nie wiem kogo jest mi bardziej żal. Ciebie czy Hanny?
Rozłączyłam się. Myślałam, że zaraz padnę ze śmiechu i jeszcze ten tir. Jak można nie zauważyć ciężarówki? Cała Hanna, idiotka nad idiotkami.
Jakieś 30 minut później byłam już pod drzwiami domu Mony. Zapukałam i otworzyła mi jej mama. Nie powiem, nasze relację z Sally (tak ma na imię jej matka) są dosyć zabawne. Na szczęście Mona nic o tym nie wie, bo jakby wiedziała to chyba by mnie i ją zabiła. No ale cóż, przecież jestem Alison, mnie nic i nikt NIGDY nie wykiwa. 
- Alison? Co ty tu robisz? Myślałam, że powiedziałam ci jasno, że nie możesz tu przychodzić.
- A ja myślałam, że wie pani że JA tu rządzę.
- Czego znowu ode mnie chcesz? Dałam ci już te pieniądze. Powiedziałaś że dasz mi spokój!
- Ależ pani Vanderwaal, niech się pani nie denerwuje. Tym razem ja przyszłam do Mony.
- No dobrze, wejdź...
W domu Mony zawsze pachnie zieloną herbatą i kadzidełkami o zapachu pomarańczy. Nie przepadam za tym smrodem no ale na to nic nie poradzę. Właśnie wchodziłam po schodach kiedy zobaczyłam kopertę zaadresowaną do Mony, ale była podpisana tylko literką -A. Postanowiłam ją otworzyć. Było w niej napisane coś co mnie kompletnie zaszokowało a konkretniej to :
" Mono, Mono, Mono... Nigdy się nie nauczysz, że Alison jest od ciebie lepsza? Jak mogłaś zrobić takie świństwo swojej najlepszej przyjaciółce? Gdyby Ali się o tym dowiedziała... Ciekawe co by się z tobą stało? Może skończyłabyś tak jak nasza PHOTO MODELKA Hanna... No cóż, jeśli nie zrobisz tego co ci każe, skończysz tak jak ona! Całusy. -A."
Kiedy to przeczytałam nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać... O co chodziło tej osobie? Włożyłam list do torebki i szybko wybiegłam z domu Mony. Napisałam jej tylko sms'a, że nie mogę się dzisiaj z nią spotkać. Oczywiście muszę dowiedzieć się co takiego zrobiła Mona...

Pięć dni później.

*Perspektywa Emily*

Hanna już od sześciu dni leży w śpiączce, lekarze powiedzieli, że to może być dla niej koniec, że już się nie wybudzi. Nie mogłam przyjąć tej informacji do siebie. Ona jest dla mnie jak siostra. Nie chodziłam do szkoły przez 3 dni. Jestem w koszmarnym stanie, nie mogę się pozbierać. Cały czas myślę o Hannie i że stracę moją najlepszą przyjaciółkę. Była dopiero 18 a ja już chciałam iść spać kiedy nagle zadzwonił mi telefon. Była to pani Ashley, mama Hanny. Już spodziewałam się najgorszego. W końcu odebrałam.
-Emily?- Mówiła cała zapłakana, już wiedziałam, że Hanna nie żyje. Sama zaczęłam płakać- Emily, to ty? 
-Tak pani Marin, to ja. Co z Hanną, czy ona ...?
-Emily! Ona się wybudziła! Moja córeczka, żyje!
-Ale...? Dlaczego pani płacze!? To wspaniała wiadomość! Nie wie pani nawet jak się cieszę! - Kamień spadł mi z serca.
- To są łzy szczęścia Emily. Byłam już przygotowana na to, że ona umrze!
- Zupełnie jak ja... Kiedy Hanna może wyjść ze szpitala?
- Jutro po południu. 
- Czy mogę pojechać do niej pojechać?
- Lekarze, prosili o to żeby teraz jej nie odwiedzać.
-Dobrze, więc dziękuje za telefon. Do widzenia!
Zaczęłam skakać z radości. Szybko zbiegłam po schodach na dół i powiedziałam mamie, że Hanna żyje. Ona sama bardzo to przeżywała, gdyż Hanna bardzo często nas odwiedzała. Jeździliśmy rodzinami razem na wakacje, ferie i różne wyjazdy. Byliśmy do siebie przywiązani. Jak jedna wielka rodzina.
Wzięłam telefon i napisałam sms'a dziewczynom, że Hann nic nie jest... Spencer nie mogła w to uwierzyć a Aria o mało nie zemdlała, ale kiedy powiedziała to Mike'owi ten od razu wybiegł z domu i pojechał do szpitala. Mimo tego, że lekarze nie pozwolili mu wejść on zakradł się  i porozmawiał z Hanną. A co dalej się tam potoczyło, to wie tylko Mike i Hanna...